Granaty – piękna wysokogórska wycieczka z jeszcze piękniejszymi widokami, ekspozycją, elementami wspinaczki i poziomem adrenaliny takim w sam raz. Dobra propozycja dla tych, którzy chcą się zmierzyć z Orlą Percią, ponieważ jest to najkrótszy i najłatwiejszy odcinek tego szlaku. Nie ma żelastwa, poza jedną klamrą i osławionym łańcuchem nad przepaścią.
Startujemy z Kuźnic o 7.00. Wybieramy niebieski szlak przez Boczań na Halę Gąsienicową. Po krótkim śniadaniu przed Schroniskiem Murawieniec, ruszamy kamiennym chodnikiem między kosówkami nad Czarny Staw Gąsienicowy. Tu obowiązkowy postój i chwila dla fotoreporterów. Pogoda piękna.
Czarny Staw zawdzięcza swoją nazwę dużemu stopniowi zacienienia. Z tego miejsca wspaniale prezentuje się majestatyczny Kościelec, a widziany z tej perspektywy rzeczywiście wygląda jak dach kościoła. Za Zmarzłym Stawem ścieżka zaczyna się nieznacznie wznosić, a sceneria robi się bardziej surowa. Lekarstwem na kamienną surowiznę było miłe spotkanie. Z Zawratu wracały dwie dziewczyny, które dwa dni wcześniej, tak jak my, zawitały na Rysy. Jak to ludzkie szlaki często się krzyżują.
Od rozwidlenia szlaków na Kozią Przełęcz, Żlebu Kulczyńskiego i Zadni Granat nasza trasa prowadzi pod górę po wygodnych stopniach aż do górnego piętra Koziej Dolinki. Na kozice nie trzeba było długo czekać. Spotkaliśmy dwie sztuki, które uparcie tarasowały ścieżkę. Chętnie zapozowały do zdjęć na ściance – najwyraźniej trafiły się nam tatrzańskie celebrytki.
Zielony szlak na Zadni Granat jest jednym z łatwiejszych podejść prowadzących w rejon Orlej Perci. Ciekawa wysokogórska sceneria, niewielkie techniczne trudności, brak sztucznych ubezpieczeń. Ścieżka na szczyt jest w miarę łatwa, choć trochę męcząca i wymagająca kondycji. Idzie się zakosami po kamiennych stopniach, czasami kamieniach, a w kilku miejscach ścieżka jest mocno zniszczona i pokryta niewygodnym żwirkiem. Trzeba uważać, by takim spadającym kamyczkiem nie oberwać w głowę. Niestety, nie mamy co liczyć na piękne panoramy – chmury robią się coraz bardziej gęste.
Zadni Granat (2240 m) to najwyższy z trzech wierzchołków masywu Granatów – nasz numer jeden. Kolejny to Pośredni Granat (2234 m), na który idziemy wąską ale pozbawioną większych trudności ścieżką. Trudniej i stromiej będzie za to przy zejściu z Pośredniego do Skrajnej Sieczkowej Przełączki. Przed przełączką trzeba zrobić słynny krok nad osławioną przepaścią, trzymając się osławionego łańcucha. Miejsce to urosło już do rangi symbolu Trasy Granatowej. Szczelina ma szerokość około metra. Dla potężnego faceta przekroczenie jej nie stanowi większego problemu, jednak dla niziołka pokroju autorki może być to kłopot. Ze trzy razy musiałam się sprężyć, zanim się odważyłam.
Ze Skrajnej Sieczkowej Przełączki opada Żleb Drege’a, czyli najsłynniejsza pułapka w polskich Tatrach. Łagodna trawiasta ścieżka kończy się 180-metrowym urwiskiem. Szlaku nie zgubiliśmy i bez przeszkód dotarliśmy na Skrajny Granat (2225 m). Zajęło nam to 20 minut – zatorów po drodze żadnych – tylko jeden turysta oprócz nas.
Choć w planach mieliśmy dalszy ciąg Orlej Perci, z uwagi na gęstniejące chmury, zdecydowaliśmy się schodzić żółtym szlakiem do Doliny Gąsienicowej. I całe szczęście – w połowie trasy zaczęło lekko siąpić, a gdy dotarliśmy do schroniska – lunął deszcz. Pompę przeczekaliśmy nad michą pieczarkowej.
Kuźnice-Schronisko Murawaniec – 2 h,
Murowaniec-Czarny Staw Gąsienicowy – 20 min.,
Czarny Staw Gąsienicowy-Zmarzły Staw – 35 min.,
Zmarzły Staw-Kozia Dolinka – 10 min.
Kozia Dolinka-Zadni Granat – 1 h,
Zadni Granat-Skrajny Granat – 20 min.,
Skrajny Granat-Schronisko Murowaniec – 1 h 40 min.
Do Kuźnic wracamy przez Dolinę Jaworzynka.