Pod Mendogiem

Wysoka Góra. Litwa

O tym, jak Sienkiewicz wielkim edukatorem był, o pagórkach leśnych, łąkach zielonych i polach malowanych zbożem rozmaitem, czyli ciągle w kręgach literatury.

W poszukiwaniu nowych wyzwań wybraliśmy się na Litwę. Po zdobyciu Korony Gór Polski przyszedł czas na Koronę Europy, choćby w wersji szczątkowej. Na początek może niezbyt ambitnie, ale za to bardzo przyjemnie. Wybór padł na najwyższe wzniesienie na Litwie. Nigdy w tym kraju nie byliśmy, więc tym bardziej trzeba było nadrobić braki.      

Wysoka Góra, bo właśnie o niej mowa, to po litewsku Aukštojas, potocznie Aukštatis kalnas. Mierzy 293,84 m n.p.m. Nazwa góry pochodzi od imienia niebiańskiego boga ludów bałtyckich, stworzyciela świata.

Wzniesienie znajduje się w rejonie wileńskim, nieopodal wsi Miedniki Królewskie (przy okazji warto odwiedzić tamtejszy zamek). Jeśli już trafi się w tamte rejony, nie sposób pobłądzić, ponieważ na miejsce prowadzą drogowskazy.

Na pierwsze danie zdetronizowana Józefowa Góra, która do niedawna uchodziła za najwyższą. Najnowsze pomiary wykazały jednak, że mierzy 292, 7 m n.p.m. Umieszczono na niej pamiątkowy głaz i rzeźbę Mendoga, pierwszego i jedynego króla Litwy. Niekiedy lektura powieści Sienkiewicza się opłaca, gdyż: „Był na Żmudzi ród możny Billewiczów, od Mendoga się wywodzący, wielce skoligacony (…)”. Tak to „Potop” uczynił mnie obeznaną z postacią Mendoga.

Przy Józefowej Górze zostawiamy auto i spacerkiem udajemy się na Wysoką Górę. Dzieli nas od niej nawet nie kilometr. Idziemy szutrową drogą pośród zieleniejących się pól i przy niewielkim lasku skręcamy w lewo. Nie sposób nie trafić, bo wiodą nas oznaczenia, a na Wysokiej Górze znajduje się wieża widokowa. Oprócz niej na wzniesieniu obfotografujemy kamień i miejsce na ognisko – postument z końskimi łbami i oznaczeniem czterech stron świata.

Na zdobywanie pagórka mamy monopol. To dzień powszedni i oprócz nas nie ma żadnych turystów. Z wieży widoki nie są może imponujące, ale bardzo malownicze, niczym z kart Wieszcza Adama, z wyjątkiem gospodarstw. (te już nie drewniane). Nasza satysfakcja ogromna, bo to kolejny szczyt z Korony Europy! Hip, hip, hura!  

Nasza trasa wiodła z miejscowości Burbiszki (przy granicy z Litwą), przez Łoździeje, drogą na 132 na Olitę, 128 na Olkieniki. Potem skręciliśmy na Jaszuny i nieźle nas wytrzęsło, więc w drodze powrotnej kierowaliśmy się już główną trasą na Wilno (A3, A 4).    

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *