Kościelec i szybsze serca bicie

Na żadną z gór nie czekałam tak długo. Bo to albo pogoda się zepsuła, albo doniesienia o kolejnym tragicznym wypadku mnie wystraszyły. Zawsze było jakoś… pod górkę, a nawet pod górę. Z każdym jednak wyjazdem motywacja rosła. O Kościelcu zawsze myślę z szybszym serca biciem. Jedna z piękniejszych wypraw, wspomnienia nie do wymazania, a radość ze zdobycia – uskrzydlająca.

Góra – legenda, charakterna, charakterystyczna i sprawdzająca siłę charakteru. Kościelec łatwo rozpoznać. Majestatyczny i dostojny, góruje nad Czarnym Stawem Gąsienicowym. Wejście na szczyt ma w sobie elementy wspinaczki, a cała zabawa polega na tym, że na szlaku nie ma żadnych sztucznych ułatwień.

Startujemy z Kuźnic i na Halę Gąsienicową idziemy tradycyjnie przez Boczań. Po wyjściu z Murowańca kierujemy się niebieskim szlakiem nad Czarny Staw Gąsienicowy, a potem czarnym – na przełęcz Karb.

Widok na Polanę Kalatówki
Towarzysz trasy przez las – rudzik
Z widokiem na Wielki Kopieniec
Na Przełęcz między Kopami
Spojrzenie za siebie, na Zakopane i Gubałówkę
Malutki Giewont
Kościelec i Orla Perć
– Coś niewyraźnie dziś wyglądasz… – Bo Kościelec mi chodzi po głowie.
Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym

Początkowo idziemy pośród trawki, kosodrzewiny i skał. Kąt nachylenia z każdym krokiem się zwiększa i daje solidny wycisk. Wejście na przełęcz wymaga niezłej kondycji – niemal cały czas idzie się po wysokich kamiennym stopniach, niczym po schodach niekończącego się drapacza chmur. Satysfakcję miałam ogromną, bo tylko trochę się zasapałam.

 

Podejście na Karb. Piotrek ledwie dycha

Męczące podejście kończy się, gdy osiągamy Mały Kościelec. Teraz już tylko kilka minut łagodną granią po kamiennych stopniach. Na wprost przed nami monumentalny cel wyprawy – Kościelec.

 

Przed nami Kościelec
Koleżanka Świnica
Widok na Stawy Gąsienicowe, Kasprowy Wierch i Giewont
Po kamyczkach

Zdania co do trudności w zdobyciu Kościelca są bardzo podzielone. Nam sprzyjała pogoda i skała była sucha, więc ciężko nie było. Na trasie trzy trudniejsze miejsca. Pierwsze nich to kilkumetrowy próg skalny, zmuszający do użycia rąk. Emocji przy deszczu dostarczyć mogą pochyłe płyty skalne. Ostatnie – jak dla mnie – największe wyzwanie czeka tuż pod szczytem. Trzeba szukać punktów oparcia dla rąk i nóg, by wciągnąć się na skałę. Ale to wszystko dlatego, że ja jestem proszę pana taka mala…

Spłaszczony Kościelec
Spojrzenie na Tatry Zachodnie, wśród nich: Małołączniak i Krzesanica
Ciągle w górę

Wierzchołek Kościelca (2155 m) nie jest duży, dlatego szybko robi się na nim tłoczno. Ze szczytu podziwiać można grań Orlej Perci (za nią widać nawet Rysy i Wysoką), Tatry Zachodnie, no i oczywiście najbliższą sąsiadkę – panią Świnicę.

Czapki z głów! Jesteśmy na Kościelcu!
Na Kościelcu (2155 m). Za plecami ściana Świnicy
Tatry Zachodnie
Orla Perć (od prawej): Mały Kozi Wierch, Kozi Wierch, Czarne Ściany, Granaty. W okienku za nimi: Rysy, Wysoka i Mięguszowiecki Szczyt
Od lewej: Żółta Turnia, Mała Koszysta, Koszysta, Wierch pod Fajki, Waksmundzki Wierch i Granaty
Podhale na dłoni

Wyprawa niezwykle emocjonująca i piękna pod względem widokowym. Kościelec okazał się nie taki straszny, jak go malowali.

Osławione płyty skalne
Zejście ze skalnego progu – komina w wydaniu mini
Zejście ze skalnego progu w wydaniu „panie przodem”
Co za radość! Nie za wysokie progi na moje nogi!
Pożegnanie z Kościelcem

Kuźnice-Hala Gąsienicowa – 2 h,

Hala Gąsienicowa-Czarny Staw Gąsienicowy – 30 min.,

Czarny Staw Gąsienicowy – Przełęcz Karb – 30 min.,

Karb-Kościelec – 45 min.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *