Pakuj się i… w Troki!

O przypadłościach naszych czasów: wiecznym pośpiechu i gastronomicznych żądzach. Miast zwiedzać godzinę siedzieliśmy nad kibinem.

Jedna z największych atrakcji turystycznych, punkt obowiązkowy wycieczek objazdowych po Litwie, a także najpopularniejszy kierunek litewskich wycieczek szkolnych. Zamek w Trokach, ulubiona siedziba wielkiego księcia Witolda, jest niezwykle malowniczo położony. Z każdej strony obmywają go wody jeziora Galve (Głowa), jednego z najgłębszych w kraju.  

Troki to jedna z najstarszych osad na Litwie. Jak wielokrotnie informował pilot wycieczki, na którą się wybraliśmy, nie mają one nic wspólnego z pakowaniem czterech liter w pasy czy rzemienie. Nazwa pochodzi od litewskiego słowa trakas, oznaczającego przesiekę w lesie. Dawna stolica Litwy położona jest nad czterema jeziorami: Galve, Tataryszki, Bernardyńskim (Łuka) oraz Giełusz. Okolica naprawdę piękna.

Zamek w Trokach, największy na Litwie, robi imponujące wrażenie. Wzniesiony w XIV-XV wieku, z czerwonej cegły i polnego kamienia,  przez wielkiego księcia Kiejstuta i jego syna Witolda. Aby się dostać do twierdzy, która dzięki swojemu położeniu miała być nie do zdobycia, trzeba przejść przez długi trzystumetrowy drewniany most. Obecny zamek to w znacznym stopniu rekonstrukcja (w XVII wieku był już ruiną).

Wewnętrzny dziedziniec otaczają mury oraz trzy wieże. Najważniejszą częścią zamku jest 33 metrowa wieża zwana donżonem. W Trokach bawiliśmy z wycieczką z przewodnikiem, więc nasze możliwości były bardzo ograniczone, a czas napięty. Przewodnik skutecznie poganiał nas czerwoną parasolką. Zwiedziliśmy tylko górną część zamku i kilka sal z ekspozycjami, w tym reprezentacyjną salę tronową.  

W Trokach ważną częścią lokalnej społeczności są pochodzący z Bliskiego Wschodu Karaimi. Z Krymu do Troków sprowadził ich książę Witold (choć niektórzy uważają, że to tylko legenda). Słynący z uczciwości i nieprzekupności Karaimi tworzyli jego straż przyboczną.  Przewodnik ochoczo nas poganiał, byśmy spróbowali kuchni karaimskiej. Na talerzu każdego uczestnika wycieczki pojawiły się kibiny, czyli karaimskie pierogi. Robi się je z ciasta drożdżowego, a nadziewa baraniną, choć na potrzeby turystów są również wersje z wieprzowiną i serem.  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *