Lubomir (904 m) zaliczany jest do Korony Gór Polski, jako najwyższy szczyt Beskidu Makowskiego, choć jego obecność na tej liście jest mocno dyskusyjna. Nazwa szczytu pochodzi od nazwiska Kazimierza Lubomirskiego, który ofiarował część swoich włości pod budowę tamtejszego obserwatorium astronomicznego. Lubomir widnieje również na liście Diademu Polskich Gór.
Wyprawa na Lubomir nie jest trudna, choć trochę męcząca, ponieważ trasa wiedzie cały czas mozolnie pod górę i mało jest miejsc na złapanie oddechu. Wybraliśmy szlak zielony. Wejście na szczyt zajęło nam 40 minut.
Wystartowaliśmy z miejscowości Kobielnik. Najtrudniejsze w całej wyprawie okazało się… znalezienie wejścia na szlak. Trzeba jechać w górę wsi i po minięciu pięciu ostrych zakrętów dotrzemy do drewnianego przystanku autobusowego z ozdobną tablicą Kobielnik Wiyrchy. Po przeciwnej stronie drogi jest wejście na szlak (zielony znaczek ukryty w przydrożnych krzewach) – znak rozpoznawczy niebieski drogowskaz „Nowiny”.
Początkowo idziemy po betonowych płytach. Za ostatnimi zabudowaniami (tabliczka z napisem Sołtys) wchodzimy w las. Trzeba uważać, bo oznaczenia szlaku nie są dobrze widoczne – o czym sami się przekonaliśmy, zboczyliśmy i trochę nadłożyliśmy drogi. Nie był to jednak wielki problem, ponieważ – jak się okazało – Lubomir jest jak Rzym – wszystkie drogi do niego prowadzą.
Trasa spodoba się samotnikom. Na szlaku nie było nikogo poza nami. Dopiero u celu spotkaliśmy trzy żywe dusze (w dodatku szwedzkie), potem liczba zdobywców stopniowo się powiększała. Szlak nie jest atrakcyjny widokowo (idziemy cały czas przez las, więc nie uchwycimy aparatem górskich panoram), jednak ten las i cisza – bezcenne.
Na szczycie znajduje się Obserwatorium Astronomiczne im. Tadeusza Banachiewicza (astronoma, profesora Uniwersytetu Jegiellońskiego). Ciekawostką jest, że właśnie tam dwukrotnie dokonano odkrycia komety. W wyznaczone dni można wejść do budynku, obejrzeć film o tym, co możemy zaobserwować na niebie po zachodzie słońca, a dla nocnych marków organizowane są pokazy (po wcześniejszej rejestracji na stronie).
Z Lubomira poszliśmy jeszcze na Trzy Kopce i Łysinę (20 minut w jedną stronę). Wracaliśmy zielonym szlakiem, tym razem bez pogubień.