Od piernika do Kopernika

Perła gotyckiej architektury. Miasto Kopernika, pierników i… polonistów.

W dzieciństwie Toruń kojarzył mi się z wielkim światem nauki i dóbr materialnych. Tu studiował mój tata i czasami udało mu się przywieźć jakieś nieosiągalne towary. Pierwsza kaseta Maanamu z mojej kolekcji („Oddech szczura”) zakupiona była w 1981 roku właśnie tu. Pamiętam, że podczas pierwszej wizyty w tym mieście największe wrażenie zrobił na mnie… manekin z witryny sklepowej. Widocznie był to okres przedświąteczny, bo przebrany był za Królową Śniegu. Za mój wypaczony gust w owych zamierzchłych czasach odpowiedzialny był Andersen. Ale dość wspomnień.  

Sentyment zaciągnął mnie do Torunia ponownie. Teraz już z całą moją rodzinką. Nie bez powodu Toruń nazywany jest perłą architektury gotyckiej. Aż trudno uwierzyć, ale w całym mieście jest przeszło tysiąc zabytkowych budowli właśnie w tym stylu.

Początki Torunia związane są z Zakonem Krzyżackim. Panowie wybudowali tu zamek, który miał być pomocny w misji nawracania pogańskich Prusów. Taka baza wypadowa. Ponadto leżąc w pobliżu polsko-krzyżackiej granicy miał również duże znaczenie strategiczne, a co za tym idzie – silne fortyfikacje. Na tyle, że nigdy nie został zdobyty. Zniszczyli go mieszczanie Starego Miasta (forma buntu przeciwko Krzyżakom). Zamek został niemal całkowicie rozebrany. Do lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku funkcjonowało na jego terenie wysypisko śmieci. W wyniku przeprowadzonych prac archeologicznych odkryto i zabezpieczono fragmenty murów, a w latach 2007-08 obiekt poddano częściowej rekonstrukcji.      

W czasach świetności Toruń był największym ośrodkiem handlowym w Europie. Do tej pory zachowało się 30 ze 100 spichlerzy z czasów funkcjonowania Związku Hanzeatyckiego.

Cały Zespół Staromiejski Torunia został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, czyli kamieniczki, kościoły, baszty, mury obronne, spichrze. Nad Wisłą do dziś zachowały się duże fragmenty murów obronnych z XIII- XV wieku wraz z bramami wjazdowymi.

Przekraczamy jedną z nich i pierwszym zabytkiem, znajdującym się na naszej niezbyt długiej trasie jest Krzywa Wieża, czyli baszta obronna, która swoją nazwę zawdzięcza znacznemu odchyleniu od pionu. obowiązkowym punktem każdej wycieczki jest „test prawości”. Kto, opierając się plecami o krzywą ścianę, utrzyma równowagę, jest prawy i sprawiedliwy 😉   

Sercem miasta jest oczywiście Rynek Staromiejski, wielki plac o wymiarach 104 na 109 metrów. Układ przyległych ulic nie zmienił się od 700 lat. Jego centralna część to okazały ratusz, największy na ziemiach polskich, wybudowany w stylu gotyckim, przyozdobiony masywną wieżą. Dawniej służył rajcom, obecnie mieści się w nim muzeum. Tuż obok stoi spiżowy pomnik Mikołaja Kopernika w todze i trzymającego w lewej ręce narzędzie astronomiczne. A jeśli już o pomnikach mowa. Obfotografowaliśmy również psa Filusia oraz Flisaka, który według miejskiej legendy zajmował się spławem drewna do Gdańska. Gdy miasto nawiedziła plaga żab, to dźwięki skrzypiec pozwoliły wyprowadzić płazy z miasta do dzielnicy Mokre (tereny podmokłe). Taki nadwiślański odpowiednik opery Mozarta.    

Nie można ominąć okazałego, bogato zdobionego (neorenesans niderlandzki) Dworu Artusa oraz Domu Kopernika z przepięknie zdobioną fasadą.  

Panoramę miasta podziwiamy z wieży Katedry Świętych Janów. Mamy okazję przypatrzeć się potężnemu dzwonowi. Tuba Dei, czyli Trąba Boża waży ponad 7 ton. Kiedy w 1500 roku (każda data przełomowa wywołuje myśli apokaliptyczne) odlano go i zawieszono jako przebłaganie, był największym dzwonem w tej części Europy. Obecnie w poszukiwaniu największego dzwonu w Polsce, zapraszamy do Lichenia.

W katedrze zachowały się gotyckie malowidła ukazujące patronów świątyni: Jana Chrzciciela i Jana Ewangelistę. Wszyscy uwieczniają chrzcielnicę, przy której ochrzczono małego Mikołajka, później wielkiego astronoma.

Z katedrą wiąże się smutna historia zaginięcia arcydzieła sztuki rzeźbiarskiej – Pięknej Madonny z Torunia. Obecnie można oglądać kopię wykonaną w 1957 roku przez toruńskiego artystę Witolda Marciniaka.    

Nasze zwiedzanie z przyczyn organizacyjnych nie mogło być zbyt długie. Dzieci zostały pochłonięte przez… żywe pierniki. O tym w innym wpisie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *