Cepeliada na Klimczoku

Wyprawa na Klimczok nie jest długą eskapadą, jednak należy do kategorii tych dość męczących. Mozolne podejście daje się nieźle we znaki – do pokonania jest przecież spore przewyższenie. Ponad okoliczne doliny góra wznosi się bowiem 600-metrowymi stromymi zboczami. To jeden z najczęściej odwiedzanych szczytów w Beskidzie Śląskim, choć my nie możemy tego potwierdzić, ponieważ po drodze z turystów spotkaliśmy jedynie pojedyncze sztuki. Pogoda zrobiła swoje. Mający kształt kopca o zaokrąglonym wierzchołku, Klimczok zaliczany jest do Diademu Polskich Gór.

Chciałabym napisać o przepięknych widokach, które przy słonecznej pogodzie oferuje wycieczka na Klimczok. Jak wieść gminna niesie, widać stamtąd nawet Babią Górę i Tatry. Niestety, nie było nam dane cieszyć się górskimi panoramami. Tego dnia chmury niepodzielnie zapanowały w Beskidach. My i tak w sposób niemal snajperski wstrzeliliśmy się w moment, kiedy nie padało. Zmoczył nas za to nasz własny pot – choć górka nie za wysoka, przyspieszyła oddech.

Wystartowaliśmy ze Szczyrku. Kierunek osiedle Migdalskie. Wiedzie nas po płytach z trylinki niebiesko znakowana ścieżka turystyczna, ocierająca się o wierzchołek Beskidu. Mgła, niskie chmury, słaba widoczność. Powietrze ciężkie, lepkie, gęste niczym maź, lepi się do ciała, spowalnia tempo, plącze nogi. Wejście na Klimczok z efektami dźwiękowymi typu: dychu, dychu.

Na osiedle Migdalskie
Przekraczamy Żylicę
Po płytach
Namiastka widoków

Po 30 minutach marszu docieramy do Hankusówki i charakterystycznego drewnianego budynku z rzeźbami wilków. Tuż za domkami do wynajęcia wkraczamy na czerwony szlak, wiodący na Przełęcz Karkoszczonkę. Zostało nam około 30 minut drogi.

Hankusówka

Karkoszczonka, położona na wysokości 729 metrów to głęboka przełęcz i najwygodniejsze, naturalne przejście między Szczyrkiem a Brenną, używane od wieków przez miejscową ludność. Nazwa pochodzi od słowa karkosze, oznaczającego w góralskiej gwarze gałęzie odrąbane ze ściętych drzew iglastych. We mgle majaczy, oddalona o 5 minut marszu, Chata Wuja Toma, prywatne schronisko urządzone w drewnianym budynku z 1918 roku. Nie zaglądamy, nie biesiadujemy – szkoda czasu, bo wciąż wisi nad nami widmo deszczu, a do szczytu wciąż daleko – według szlakowskazu półtorej godziny marszu.

Karkoszczonka
Parasol
Dychu, dychu

Ścigani przez chmury, z doskonałym czasem (50 minut) meldujemy się na Siodle pod Klimczokiem, noszącym również nazwę Kowiorek. To szeroka, wysoko położona przełęcz (1042 m). W tym miejscu zaczyna się wąska polana sięgająca aż na szczyt Klimczoka, od którego dzieli nas już tylko rzut beretem. Na polanie zainstalowany jest krótki wyciąg talerzykowy wywożący narciarzy na szczyt Klimczoka.

Przełęcz Kowiorek
Na wyciągu

A tuż pod szczytem, obok Chatki na Klimczoku (z dramatycznym ostrzeżeniem, że grozi zawaleniem) – jarmark i cepeliada. Plakietki, zawieszki, proporczyki, widokówki przywiezione i zostawione na pamiątkę przez turystów. Jakież to było poświęcenie i hart ducha – nie zabrać paru pocztówek ze sobą. Wystawa kamieni dostarczonych przez górołazów ze szczytów rozsianych po całym świecie. Wstrząs i oczu pląs.

Chatka na Klimczoku
Jarmarcznie

Można się zmierzyć. Dobrze że nie zważyć

Stamtąd na Klimczok, mierzący 1117 metrów, wdrapaliśmy się w trzy minuty. Na szczycie znajduje się stalowy maszt z antenami przekaźników telekomunikacyjnych. Nazwa góry pochodzi od nazwiska słynnego zbójnika żywiecko-śląskiego pogranicza, który w jednej z jaskiń miał swoją kryjówkę.

Na Klimczoku (1117 m)

Schodzimy początkowo niebieskim, później zielonym szlakiem, wiodącym doliną Wilczego Potoku, czyli Biłej. Po pól godzinie docieramy do ulicy Jagodowej – to już Szczyrk. Jednak z racji tego, że mieszkamy na drugim końcu miasta – droga daleka przed nami.

To już Szczyrk

Wycieczka zajęła nam, łącznie z przejściem przez caaaaaaaaały Szczyrk, pięć godzin.

2 odpowiedzi na “Cepeliada na Klimczoku”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *