Stół kojarzy wam się z czymś przyjemnym? I słusznie. A tatrzańskie Stoły to przyjemność podwójna. Oprócz pięknych widoków, Stoły mają do zaoferowania to, co jest obecnie w tych stronach rzadkością – święty spokój (na dowolnie wybranym boku).
Stoły to niewielki wapienny masyw w Tatrach Zachodnich. Naszym celem jest duża hala dawniej pasterska z pięknymi widokiem na otoczenie Doliny Kościeliskiej.
Najpierw jednak musimy dotrzeć z Zakopanego do Kir. Jest popołudnie, spodziewamy się tłumów. Nie jest jednak tak źle, większość turystów wróciła już pewnie na obiad. Po minięciu budki poboru opłat idziemy szeroką utwardzoną drogą, biegnącą bliżej lub dalej Kirowej Wody. Mijamy wejścia na Ścieżkę nad Reglami oraz szlak wiodący na Ciemniak, a także stojącą na polanie Wyżnia Kira Miętusia, cieszącą się popularnością bacówkę z oscypkami.
Kolejny punkt orientacyjny na trasie to Stare Kościeliska i niewielka kapliczka pośród modrzewi, zwana Zbójnicką. Według legend, wybudowana została przez zbójników. W rzeczywistości jest to stara kapliczka hawiarska, ufundowana przez górników, którzy pracowali w Tatrach przy wydobyciu rud żelaza.
Po lewej mijamy wejście do Jaskini Mroźnej, a my, w okolicach Lodowego Źródła, kierujemy się w prawo za niebieskim kolorem. Nasza ścieżka pnie się przez ogołocony z drzew teren. Sprawcą spustoszeń był orkan Ksawery. Straty były na tyle duże, że szlak niemal przez dwa lata był zamknięty. Na szlaku spotykamy tylko kilka osób. Stoły wciąż są mało popularne, więc polecamy je tym, którzy chcą odpocząć od zgiełku i tłumu Doliny Kościeliskiej.
Po 40 minutach docieramy do pierwszej mniejszej polany, nazywanej Niżnią Polaną na Stołach. Jeszcze 10 minut i jesteśmy u celu, czyli dużej spadzistej łące z najstarszymi w tych okolicach szałasami. Chaty wpisane są do rejestru zabytków. Na ich dachach umieszczone są drewnianymi ramy obciążone kamieniami, czyli tak zwane wiaternice.
Nie idziemy do końca szlaku (już tam ostatnio byliśmy podziwiając szarotki), lecz na polanie urządzamy sobie popas, by chłonąć widoki na Organy, pasmo Gubałówki, Hruby Regiel, Giewont i masyw Czerwonych Wierchów. Wracamy tą samą drogą.
Nie czujemy w ogóle zmęczenia, więc zamiast cisnąć się w busie i przesiadać w rejonie dworców, decydujemy się na powrót do Zakopanego Drogą pod Reglami.