Żar nad Żarem

Są jeszcze szlaki, na których nie ma tłumów, sporo za to cichych, pełnych uroku miejsc, zarośniętych ścieżek i pięknych panoram. Widok na Tatry taki, że aż trudno uwierzyć, że miejsce to nie jest pod turystyczną okupacją. Trasa na górę Żar w Pieninach Spiskich jest krótka, niezbyt wymagająca pod względem kondycyjnym, niesie ze sobą dużo przyjemności, a także piękne niespodzianki.

Górę Żar zdobywamy z Falsztyna, małej miejscowości położonej około 5 kilometrów od Niedzicy. Auto zostawiamy na niewielkiej zatoczce przy ul. Kościelnej, nieopodal boiska. Przy drodze stoi mapa z zaznaczonymi atrakcjami okolic.

Mijamy po drodze kaplicę Matki Bożej Królowej Polski, która mieści się w dawnym dworskim spichlerzu, zaadaptowanym na potrzeby kultu. Jak wyczytałam, pierwsza msza została odprawiona na zewnątrz budynku przez kardynała Karola Wojtyłę w maju 1976 roku. Nasza droga prowadzi przy cmentarzu, a tutaj pierwsze z serii zaskoczeń – działka rekreacyjna w tak nietypowej scenerii. W sumie odpoczynek może być również wieczny.

Idziemy żółtym szlakiem, wiodącym do miejscowości Łapsze Niżne. Asfalt się kończy, zaczyna droga szutrowa pośród pól i łąk. Otwierają się widoki na Jezioro Czorsztyńskie i okolice.

Wchodzimy w las, który ratuje nas przed żarem lejącym się z nieba. Nazwa góry – Żar zobowiązuje, upał być musi. Trasa mało uczęszczana, co widać po nieprzetartych ścieżkach. Jak na razie, nie spotkaliśmy nikogo. Nawet Jeana-Michela Jarre’a, dla którego wejście na górę Żar winno być życiowym celem. Po około 2 kilometrach dochodzimy do skrzyżowania ze szlakiem czerwonym, biegnącym z Niedzicy do Dursztyna. To ciąg dalszy naszej wycieczki. Według mapy jest to przełęcz Przesła, położona na wysokości 675 m n.p.m.  

Przed nami dwa podejścia do pokonania, ale już za chwilę czeka nas nagroda – ogromna polana z pięknym widokiem na Tatry. Na polanie żywej duszy! Jaka to przyjemna odmiana po tłumach z Niedzicy! A panorama wspaniała! Jakby natura sama zaplanowała, że na trasie musi znaleźć się miejsce, by posiedzieć, podumać i karmić oczy widokami.

Zostało nam jeszcze około kilometra do szczytu i dwa podejścia. W prześwitach między drzewami pojawiają się pierwsze okna widokowe na Jezioro Czorsztyńskie i położone za nim szczyty Gorców.

Jeszcze chwila i między pniami świerków dostrzec już można cel naszej wyprawy – wieżę widokową na górze Żar. Wieża, to może zbyt wiele powiedziane. Jest to raczej taras widokowy, na moje oko mierzący 5 metrów. Po pokonaniu stopni podziwiać można widok na Jezioro Czorsztyńskie i okolice. W tym miejscu spotykamy pierwszych turystów, w sumie trzy osoby.

Żar o wysokości (883 m n.p.m.) jest najwyższą górą w Pieninach Spiskich, dzięki czemu znalazł się na liście Diademu Polskich Gór. Tabliczka przymocowana do wieży głosi, że Żar niesłusznie nazywany jest też Braniskiem. Ponoć pokutują błędy austriackich kartografów. A podobno trudno o większych pedantów! Jest i całkiem nowa skrzyneczka z pamiątkową pieczątką. Kolejny powód do radości.

W związku z tym, że auto zostało w Falsztynie, a my dojechać musimy do Piwnicznej, nie pętelkujemy, tylko wracamy tą samą drogą. Całość trasy, łącznie z popasem na Żarze, zajęła nam trzy godziny.         

Falsztyn-przełęcz Przesła – 25 min.,

przełęcz Przesła-polana „Podziwiaj Tatry” – 35 min.,

polana-Żar – 20 min.,

Żar-Falsztyn – 1 h 10 min.