Jedna z najciekawszych i najpiękniejszych widokowo wycieczek w Tatry. Zdjęcie tytułowe na bloga pochodzi właśnie z tej wyprawy. Wspaniały prezent na 39. urodziny – zachwyt i euforia. Eskapada na Krzyżne należała także do najbardziej morderczych kondycyjnie – na dzień dobry zafundowaliśmy sobie sporą odległość do pokonania – blisko 27 kilometrów. Końcówka odbyła się więc pod hasłem „człapu-człap”.
Przełęcz Krzyżne – miejsce legendarne. Ostatni z punktów Orlej Perci. Tam poszukiwacze pięknych widoków, będą siedzieć w nieskończoność. Trasa, którą bez problemów technicznych dostać się można z Hali Gąsienicowej do Doliny Pięciu Stawów. Niestety, bardzo długa i męcząca. Pozostawia po sobie ślad nie tylko w postaci pięknych wspomnień, zdjęć, ale również… zakwasów gigantów.

Nie mogło być inaczej. Startujemy z Kuźnic. Przez Boczań na Halę Gąsienicową.






Za Murowańcem kierujemy się żółtym i zielonym oznaczeniem. Przed nami wysiłek nie lada – trzy godziny podejścia na przełęcz! Po 15 minutach marszu szlak zielony odłącza się i podąża na Waksmundzką Rówień, a my wychodzimy z Lasu Gąsienicowego i żółtym idziemy w stronę Doliny Pańszczycy. Mijamy Czerwony Staw, który podczas suszy zamienia się w dwie wielkie kałuże.


Ponad Czerwonym Stawem kąt nachylenia ścieżki stale się zwiększa. Im wyżej, tym stromiej. Trud i pot w pełni rekompensują widoki. Najpierw panorama Podhala z Babią Górą w oddali, potem ponad szlakiem wznoszą się przepaściste ściany Buczynowych Turni, potężna Orla Baszta. Dolina Pańszczycy urzeka niezwykłą w tym rejonie ciszą i spokojem. O dziwo, szlak nie jest tak popularny jak by się mogło wydawać – ludzi na trasie niewielu. Może dlatego, że klimat trochę mroczny, krajobraz niczym po apokalipsie – rumowiska skalne, szarość i pył. Z prochu powstałeś…










Widomym znakiem, że Przełęcz Krzyżne jest tuż, tuż są kępy trawy. Ostatni wysiłek i cel osiągnięty. Rozległa trawiasta równia Krzyżnego to jedne z najlepszych w Tatrach punktów widokowych. Z tego powodu na przełęczy zabawiliśmy blisko godzinę. Nazwa Krzyżne pochodzi od położenia – tu krzyżują się trzy grzbiety: Koszystej, Wołoszyna i Buczynowych Turni. A my po wyprawie byliśmy jak z krzyża zdjęci. Przed nami był przecież jeszcze powrót do Zakopanego przez Dolinę Pięciu Stawów i Roztoki.








Schodzimy trawersując zbocza Kopy pod Krzyżnem. Potem żlebem przez kilka skalnych uskoków i zakosami po trawiastym zboczu. Trasa ponad Doliną Roztoki niezwykle atrakcyjna widokowo – ze szlaku rozpościera się panorama na Tatry Bielskie z piramidami Płaczliwej Skały i Hawrania. Dlatego, moim zdaniem, Krzyżne lepiej zdobywać wchodząc z Hali Gąsienicowej i schodzić do Doliny Pięciu Stawów. Widoki ma się przed sobą, nie trzeba oglądać się wstecz.








Schodzimy u stóp Koziego Wierchu. Jeszcze „tylko” spacerek Doliną Roztoki i odcinek asfaltu. Finisz dramatyczny, w tempie pewnego sympatycznego gada. Nogi bolały jak nigdy.
