Górują dumnie nad Halą Gąsienicową. Gdy osiągnie się ich wierzchołek, ma się wrażenie, że sięga się nieba. Wspaniała wysokogórska wycieczka, z elementami wspinaczki, a co najważniejsze – panoramami zaliczanymi do najpiękniejszych w Tatrach. Mnie jednak pozostał niedosyt – miały być trzy Granaty, a tego dnia weszłam tylko na jeden – Skrajny. Na pozostałe musiałam sześć lat poczekać.
Na Halę Gąsienicową idziemy, jak kwiatkowska tradycja nakazuje, czyli przez Boczań. Pogoda wymarzona – ciepło, słonecznie i brak chmur zwiastujących zmiany. Krótki popas w Murowańcu i w drogę.
Ze schroniska maszerujemy niebieskim szlakiem do Czarnego Stawu Gąsienicowego. Nasza trasa wiedzie wokół lustra jeziora po wygodnych kamieniach. Wiele osób plażuje w towarzystwie kaczek, dopraszających się okruchów.
Trasa na Skrajny Granat znakowana jest żółtym kolorem i od razu mocno pnie się pod górę pośród kosodrzewiny. Po około 25 minutach przechodzimy długim i skośnym trawersem, pokonując zbocze Żółtej Turni. Otoczenie stopniowo się zmienia. Wędrujemy pośród dużych bloków skalnych i po kamiennych rumowiskach. Trasa mozolna, jednak bez technicznych trudności. Do pokonania krótki odcinek z łańcuchem i klamrą. Jest dość łatwo. Ze ścieżki podziwiać można otoczenie Koziej Dolinki, Kozi Wierch, a patrząc w drugą stronę – Wierch pod Fajki i Pańszczyckie Czuby. Idzie się dobrze, jedyny problem to kruchość podłoża, no i oczywiście zmęczenie.
Gdy weszłam na szczyt Skrajnego Granatu, oniemiałam z wrażenia, zachłysnęłam się pięknem tego, co zobaczyłam. Do tej pory szliśmy ostro pod górę, widoki zasłaniała ściana masywu. Na wierzchołku otworzyła się jedna z najpiękniejszych panoram. Niebo było na wyciągnięcie ręki, a jak na dłoni – całe Tatry. Skrajny, choć najniższy z Granatów, dzięki swemu położeniu oferuje panoramę na bogato.
Tego dnia nie odważyłam się zdobyć wszystkich Granatów. Piotrek poszedł sam, co spowodowało ożywioną dyskusję na szczycie. A ja miałam czas, żeby posiedzieć, podumać, pokontemplować i postrzelać zdjęcia. Do schroniska wróciliśmy tą samą drogą.
Wow. Niesamowita historia i świetne zdjęcia. Chyba zostanę tutaj na dłużej 🙂
Wow. Niesamowita historia i świetne zdjęcia. Chyba zostanę tu na dłużej 🙂