Szalenie interesująca wyprawa pod względem widokowym. Znakomita propozycja dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z górami, chcieliby wejść nieco wyżej, a nie znają do końca swoich możliwości. Trasa na Grzesia i Rakoń nie jest szczególnie męcząca, trudna nie jest wcale, a i niezbyt długa – osiem-dziewięć godzin w zupełności wystarczy.

Startujemy z Siwej Polany. Tuż za kasą po prawej stronie działa wypożyczalnia rowerów. Bicyklem można dojechać do Polany Huciska (odcinek asfaltowy) lub jeszcze dalej do Leśniczówki Chochołowskiej w dawnym schronisku Blaszczyńskich. Odcinek asfaltowy można również przebyć wygodnie w wagoniku kolejki „Rakoń” przerobionej z traktora (zakonnice jeżdżą za darmo). Po drodze mijamy Wyżnią Bramę Chochołowską, czyli wrota skalne powstałe w miejscu zbliżenia się grzbietów Kominiarskiego Wierchu i Bobrowca. Po prawej mamy Zbójnicką Dziurę i Szczelinę – największą jaskinię w tej dolinie.


W schronisku obowiązkowy postój na szarlotkę z kaloryczną bombą – śmietaną i jagodami. Ruszamy zdobywać Grzesia!


Idziemy za żółtymi znakami, początkowo przez las wygodną ścieżką. Szlak zaczyna piąć się mocno w górę, sekunduje nam płynący równolegle Bobrowiecki Potok. Dochodzimy do rozgałęzienia wiodącego na Bobrowiecką Przełęcz. Nasza droga wiedzie jednak dalej przez las, ciągle w górę. Można złapać lekką zadyszkę, jednak trudności technicznych nie ma żadnych. Idziemy po wygodnych kamieniach. Po wyjściu z lasu pojawia się piętro kosodrzewiny. Stąd na Grzesia jest już tylko kwadrans.

Grześ (1653 m) jest wspaniały pod względem widokowym. Z wierzchołka dobrze widać dalszą drogę wiodącą przez Długi Upłaz na Rakoń i jeszcze dalej na Wołowiec. Szczególnie efektownie prezentują się słowackie Tatry Zachodnie. Podziwiać można Hrubą Kopę, Banówkę i Pachoła. Na szczycie znajduje się niewielki drewniany krzyż. Nazwa Grześ nie pochodzi od męskiego imienia, a od istniejącego w gwarze góralskiej określania oznaczającego grzbiet. Tu przebiega granica bałtycko-czarnomorskiego działu wodnego.

Ścieżka z Grzesia na Rakoń prowadzi łagodną granią. Po drodze przechodzimy przez kilka niedużych garbów, by po godzinie dotrzeć na Rakoń (1879 m), z którego słowackie szczyty prezentują się jeszcze okazalej. Rohacze są na wyciągnięcie ręki, podobnie jak Trzy Kopy.











W pierwotnych planach mieliśmy jeszcze Wołowiec i zejście Wyżnią Doliną Chochołowską, jednak zalegający śnieg pokrzyżował nam plany. Nie mieliśmy odpowiedniego sprzętu, więc spotkanie z Wołowcem odłożyliśmy w czasie. Wróciliśmy tą samą drogą.
Siwa Polana-schronisko – 1 h (częściowo rowerem)
Schronisko na Polanie Chochołowskiej-Grześ – 1 h 30 min.,
Grześ-Rakoń – 1 h,
Rakoń-Grześ – 50 min.,
Grześ-schronisko – 1 h,
Schronisko-Siwa Polana – 1 h 20 min. (częściowo kolejką)