Trasa dobra na dobitkę na zakończenie pobytu w górach. Szlak z Kuźnic na Kasprowy Wierch, potem na Świnicę z zejściem ze Świnickiej Przełęczy wymaga dobrej kondycji. To również świetny test pod tytułem „Sprawdź na co cię stać”. Jeśli chcemy poznać swoje możliwości, sprawność, odporność na ekspozycję, Świnica będzie w sam raz – nie jest bardzo trudna, ale ma w sobie przedsmak wysokogórskiej wspinaczki.
Zdobycie Świnicy postanowiliśmy połączyć z wejściem na Kasprowy Wierch, licząc, że tłumy na tym szczycie nas nie stratują. W głębi duszy tliła się nadzieja – w końcu to wrzesień, pełnia sezonu za nami, może nie będzie tak tłoczno? Startujemy zielonym szlakiem z Kuźnic. Trasa jest dość wymagająca kondycyjnie i męcząca, ale to najszybsze podejście na szczyt.
Początkowo szlak biegnie brukowaną drogą wzdłuż potoku Bystrej, przez las i niemal zupełnie płasko. Potem trasa przechodzi w węższą dróżkę i prowadzi nieznacznie pod górę. Dopiero tuż przy Myślenickich Turniach na krótkim odcinku robi się nieco ostrzej.
Na Myślenickich Turniach (1360 m) mieści się pośrednia stacja kolejki na Kasprowy. To dobry punkt na dłuższy odpoczynek, ponieważ ustrzelić można widoki na Dolinę Kondratową, Giewont i Goryczkową Czubę.
Po opuszczeniu Myślenickich Turni zaczyna się bardziej poważne podejście. Jeszcze przez pół godziny wędrujemy lasem, który kończy się przed Suchą Czubą (1696 m). Wędrujemy zakosami po kamiennym chodniku pośród kosodrzewiny. Ostatni odcinek przed wierzchołkiem jest najbardziej męczący – szlak pnie się dość ostro w górę. Jednak jest to z pewnością bardziej przyjemne niż stanie w godzinnej kolejce do kolejki.
Kasprowy Wierch (1987 r.) to góra legenda (za sprawą wjeżdżającej na szczyt kolejki linowej), symbol i obowiązkowy punkt programu dla większości osób odwiedzających Tatry (obok trasy na Morskie Oko, Doliny Kościeliskiej i Giewontu). Jak podają statystyki, rocznie odwiedza Kasprowy milion osób! Dołożyliśmy swoją cegiełkę. Tuż poniżej wierzchołka znajduje się górna stacja kolejki, powyżej stacji – Wysokogórskie Obserwatorium Meteorologiczne – najwyżej położony budynek w Polsce.
Tłum nas nie stratował, dlatego z Kasprowego Wierchu kierujemy się szlakiem czerwonym na Świnicę. Na naszej trasie leży Beskid (2012 m), z którego schodzimy do Przełęczy Liliowe. Tutaj znajduje się granica pomiędzy Tatrami Zachodnimi a Wysokimi.
Wędrujemy dość szeroką ścieżką, wyłożoną kamieniami. Trawersujemy zbocza najpierw Skrajnej Turni, a później po skalnych blokach obchodzimy szczyt Pośredniej Turni. Na Świnickiej Przełęczy jesteśmy po 40 minutach od zejścia z Kasprowego.
Do tej pory było łatwo, teraz zaczynają się „schody”. Jednak bez przesady. Jeśli nie pada i nie jest ślisko, Świnica nie okaże się świnią i problemów robić nie będzie. Przed nami strome podejście po kamiennych stopniach, którymi dochodzimy do ubezpieczonej łańcuchami rynny – to pierwszy na tej trasie kontakt z żelastwem. Według powszechnych opinii, najtrudniejsze miejsce na szlaku to Żleb Blatona, kończący się stromym urwiskiem. Mnie nie sprawił jednak żadnych problemów. Idąc po kamiennych płytach ominęliśmy sprawnie przepaść i zabezpieczając się łańcuchem przeszliśmy przez wyraźne, bardzo charakterystyczne wcięcie, zwane Wrótkami.
Niedaleko szczytu po raz trzeci spotykamy turystę z Warszawy (taki przypadek to już naprawdę trzeba udokumentować fotograficznie), a potem mijamy rozwidlenie szlaku wiodące w kierunku Zawratu. Przed nami Świnica – decydujące starcie. Wchodzimy po głazach i skośnych płytach. Jest wąsko i dość tłoczno – trzeba się wymijać z ludźmi schodzącymi z góry. Ostatni metr przed wierzchołkiem osoba mała jak ja musi się bardziej postarać – zrobić „figurę jazdową” – spory rozkrok i podciągnięcie.
Świnica (2301 m), wpisana na listę Diademu Polskich Gór, to jeden z lepszych punktów widokowych – panorama Tatr Wysokich, grań Hrubego Wierchu, piękna piramida Krywania i Walentkowy Wierch na przodzie. Nazwa góry wzięła się podobno, że przypominała góralom świnię. Góralem raczej nie zostanę, bo choćbym nie wiem, z której strony patrzyła na Świnicę, świni tam nie widzę.
Przy zejściu ludzi jakby mniej, więc idzie się szybciej. Jednak zejście czarnym szlakiem ze Świnickiej Przełęczy do Hali Gąsienicowej okazało się mordercze. Dało nam bardziej popalić niż cała trasa. Było stromo, a mięśnie bolały od hamowania. Zdecydowanie lepiej schodzić z Przełęczy Liliowej lub Suchej.
Kuźnice-Myślenickie Turnie – 1 h,
Myślenickie Turnie-Kasprowy Wierch – 1 h 30 min.,
Kasprowy Wierch-Świnicka Przełęcz – 40 min.,
Świnicka Przełęcz-Świnica – 50 min.,
Świnica-Świnicka Przełęcz – 35 min.,
Świnicka Przełęcz-Hala Gąsienicowa – 1 h 30 min.,
Hala Gąsienicowa-Kuźnice – 1 h 30 min.